wtorek, 13 listopada 2018

Impresja 2

W powietrzu unosił się ostry zapach siarki. Drewno zapałki powoli tliło się w żywo rozpalającym się kominku. Duże, pełne drewnianych mebli pomieszczenie wypełniło się światłem. Płomienie odbijały się od jego szaro - zielonych tęczówek, kiedy patrzał na nie. Uśmiechał się bardzo nieznacznie. Ciepło ognia rozgrzewało mu zgrabiałe dłonie.





Odwrócił się od kominka i, stąpając po skrzypiącej podłodze, podszedł do stolika, na którym stał kubek gorącego naparu, o silnym aromacie jałowca. Wziął łyk i odstawił kubek na stół. Naczynie zastukało głucho. Sięgnął do szafki i wyciągnął z niej słoik miodu, a z kolejnej - łyżeczkę. Posłodził obficie napar i spróbował ponownie. Pokiwał głową.

Zbliżył się do okna. Powoli zbliżała się pora zmierzchu. Słońce chyliło się bardzo nisko na nieboskłonie, wydłużając cienie i migocząc na powierzchni morza, które falowało, odrobinkę bardziej niespokojne niż zazwyczaj. Wiał lekki, choć chłodny wiatr. Powietrze było cudownie czyste, jak wspomnienia jakie miał z lat dzieciństwa.

Przypominał sobie rozległe łąki i pola pełne pęczniejących latem zbóż. Zamarzyło mu się rozgryźć jedno z ziaren żyta. Uchylił okno i oparł się na niskim parapecie. Chłodne, pachnące solą powietrze żwawo wdarło się do chałupy. Było równie prawdziwe i równie cudowne, jak to ciężkie od słodkiego zapachu kwiatów lipy powietrze ze wspomnień. I równie obiecujące, co zimne, ostre powietrze gór, które zamierzał czuć kilka tygodni później.

Zamknął okno. Sięgnął po napar i rozsiadł się przy kominku. Obserwował migoczące płomyczki i nie myślał o niczym. Zamknął oczy. Zobaczył drogę - bity, szeroki dukt, prowadzący meandrami pośród drzew. Oparł jedną dłoń na drugiej. Jego skóra była sucha, ale biło od niej przyjemne ciepło - nareszcie.

Było mu wygodnie. Komfortowo. Zasłużył sobie na to. Nigdy nie wiedział czym i dlaczego, ale zwyczajnie miał przeczucie, że to wszystko mu się należy. Spojrzał na swoje stopy. Może to dlatego, że wydeptał nimi tak wiele świata? Że wygadał językiem tak wiele słów? Że wystukał palcami tak wiele liter? Że wypatrzył oczami tak wiele piękna?

Wciągnął powietrze nosem, bardzo powoli. Należało mu się to. Należało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz