środa, 25 listopada 2020

Chłód

Złapałem za rękę pierwszy przymrozek i poszliśmy na spacer. Suche, czyste i mroźne powietrze drapało mnie delikatnie w płuca. Z każdym wdechem odrobina chłodu zostawała w okolicy mojego serca. Dotychczas nie obawiałem się zimna, choć należę do tych szczęśliwców, którym zawsze marzną stopy. Te pierwsze, listopadowe tchnienia zimy przypomniały mi jednak o chłodzie, którego bałem się jak niczego i o strachu, którego lodowata mość, mroziła mi krew, bezczelnie zaglądając prosto w oczy.

wtorek, 27 października 2020

Mleko

Październik. Zazwyczaj powietrze o tej porze roku pachnie wilgocią i opadłymi liśćmi. Jest mgliście, cicho i spokojnie, wręcz leniwie. Zakochani przemykają lekkimi krokami po parkach i zieleńcach, biegnąc do cienia, który skryje ich rozgrzewające pocałunki. To trudny miesiąc, zwiastujący nadejście długiej, ostrej albo brudnej zimy.

Ten październik pachnie prochem strzelniczym. Ziemia drży. Ptaki śpią niespokojnie, co chwila wybudzane okrzykami setek ludzi. Choć sezon burzowy już dawno za nami wszędzie widać błyskawice. To trudny miesiąc, zwiastujący nadejście długiej i brudnej walki. Cicho, grzecznie i potulnie już było. Apele, wołania, zachęty do rozmów - wszystko zbyliście, sądząc, że macie monopol na rację. Dziś wołacie, że to niebezpieczne i nietaktowne i poniżej poziomu krytyki, ale dziś nie ma to już żadnego znaczenia. 

Dziś mamy dość. Dziś chcemy przekazać wam tylko jedno - wypierdalać.

niedziela, 16 sierpnia 2020

Ferment

 Nie napisałem niczego przez niemal miesiąc. Chciałbym móc napisać dziś, że to dlatego, że brakowało mi tematów. Założyłem koszulkę z Markiem Hłasko, chociaż nie potrzebuję talizmanu, żeby napisać cokolwiek niezłego. Raczej lubię pobawić się symboliką i kontekstami. Nad moją głową wisi ciężka półka, która opiera się o cholernie nierówną ścianę. Jeśli spadnie mi na głowę zabiją mnie Tolkien, Hemingway, wspominany Hłasko czy Tołstoj.

Przy okazji wystukiwania tych liter na klawiaturę, osłuchuję się z uroczym głosem Arlo Parks. To dość interesujące tło, w kontekście tego o czym mam zamiar dzisiaj pisać.

poniedziałek, 25 maja 2020

Które z drzew?

Jesteś dziś Kimś. Masz wiedzę i umiejętności. Masz doświadczenie dzięki któremu możesz tę wiedzę i umiejętności rozsądnie wykorzystywać. Zdobywasz dzięki temu środki, które pozwalają Ci poszerzać swoje horyzonty. To perpetuum mobile.

Witaj w świecie ludzi sukcesu.



piątek, 1 maja 2020

Harmonia | Piwoteka - Galante IPA

Słońce właśnie zaczynało lśnić na pomarańczowo, obwieszczając, że w tej części świata chyli się ku zachodowi. Siedzieliśmy w kawalerce ziomka, wyciągnięci w fotelach, obserwując to cudowne zjawisko. Słuchaliśmy lofi, miękko kładącego dźwięki po całym pokoju. Pośrodku postawiliśmy stolik, na którym tkwiła popielniczka z kilkoma dopalonymi blantami z ostatnich dni, otwieracz, dwa szkła i dwie butelki Galantego IPA z Browaru Piwoteka. Skłamałbym pisząc, że z niecierpliwością czekaliśmy na to, aż trunki się nieco ogrzeją, bo prawdę powiedziawszy - nigdzie się nam nie spieszyło. Mieliśmy plan sięgnąć po piwa kiedy będą najlepsze, a kiedy to nastąpi - who cares?

Był cudowny początek maja, dni stawały się naprawdę długie, spódniczki i szorty naprawdę krótkie, a tematy do leniwej rozmowy orzeźwiająco ambitne. Chociaż tamta chwila zupełnie o tym nie świadczyła - w tamtych czasach naprawdę chciało się nam żyć.

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Pochrzaniona | Piwoteka - Końska Dawka Wasabi Edition 2020

Taka sytuacja, że ostatnio Służbę Zdrowia trzeba wspierać tak mocno jak tylko to możliwe. Nie żeby dotychczas nie było takiej konieczności. Na przykład ja, za swojego życia, nie przypominam sobie momentu, kiedy ktoś nie grzmiałby z jakiejś ambony, że ze Służbą Zdrowia cienko, że brakuje pieniędzy, że środków za mało, Minister Zdrowia do odwołania i tak dalej i tak dalej. Każda merytoryczna dyskusja koniec końców ląduje na poziomie rynsztokowym, co błyskotliwsi rzucą komentarzem w stylu "Owsiak chuj" i nic się nie zmieni do następnego trzęsienia ziemi. 

wtorek, 7 kwietnia 2020

W dziesiątkę

Skręcając około 7,5 kilometra na wschód od Barnówka, z drogi wojewódzkiej numer 130 w leśną, bitą drogę (na marginesie - bardzo malowniczą), można trafić do Pałacyku Łąkomin. To śliczny, zabytkowy obiekt, oferujący usługi noclegowe, a także gastronomiczne. Oprócz bardzo smacznej kuchni polskiej Pałacyk oferuje równie smaczne rzemieślnicze piwa, warzone we własnym browarze. Nie będzie to jednak wpis o charakterze birofilskim, ani turystycznym. Po więcej informacji odsyłam Was na www browaru , a ja pozwolę sobie na przywołanie wspomnienia związanego z tym miejscem.

To dość zabawne, że z browaru, który szczyci się głównie ciężkimi, mocnymi piwami (barleywine, porter bałtycki, russian imperial stout, braggot, piwa belgijskie), to mnie trafiła się sposobność wypicia lekkiego, goryczkowego pale ale. Rewelacyjne, odświeżające, sprawiło, że poczułem się niemal jak w niebie, do którego - swoją drogą - było mi całkiem niedaleko. Kilka godzin wcześniej przekroczyłem metę 46. Maratonu Dębno. Dominika ze łzami w oczach zakładała mi na szyję medal po biegu, który okazał się najszybciej przebiegniętym przeze mnie maratonem - 42,195 km przebiegłem w Dębnie w 3 godziny 17 minut. 

piątek, 24 stycznia 2020

Dwudziesty czwarty stycznia

Data, na którą powołuję się w tytule, jest dla mnie bardzo znacząca. Abstrahując od faktu, że mam fioła na punkcie zapamiętywania różnych momentów z przeszłości i przypisywania im konkretnego miejsca w historycznym kalendarzu - są takie dni, które po prostu wyryły się w mojej tożsamości jak tatuaż na skórze. To data urodzin kobiety, którą I used to love nieco ponad dekadę temu. W nocy z 24 na 25 stycznia, równo dekadę temu, na skutek traumatycznego ataku paniki, zaczęły się moje zmagania z depresją i różnego rodzaju napadami lękowymi.

Dziś odrobinę przeraża mnie myśl, że potrzebowałem przeżyć 10 lat, próbując poradzić sobie na własną rękę z przytłaczającymi i odbierającymi jakąkolwiek przyjemność z życia stanami umysłu.