poniedziałek, 23 kwietnia 2018

17. Cracovia Maraton

Są naukowcy, którzy twierdzą, że nie istnieje coś takiego jak "zmęczenie". Ich zdaniem organizm człowieka ma dalece większe możliwości niż wskazywałyby na to wskaźniki (na przykład badania wydolnościowe) i są one właściwie nieograniczone. Mechanizm nazywany "zmęczeniem" istnieje po to aby mimo wszystko oszczędzać "osprzęt" i nie eksploatować go nadmiernie. Ot, taki zdroworozsądkowy zawór bezpieczeństwa. Według tej teorii najlepsi różnią się od pozostałych właśnie poziomem "oszukiwania" tego mechanizmu.

Po co Wam to właściwie piszę, skoro teoria ta wydaje się być dość naciągana i dla mnie raczej mało wiarygodna (choć na pewno w jakimś stopniu wysoki poziom wytrenowania sprawa znacznie większą odporność fizyczną i psychiczną na ból i zmęczenie)? Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na fakt, że według tej tezy (i wielu innych) większość zawodów sportowych rozgrywa się nie na bieżni czy boisku, ale w głowach uczestników.



sobota, 21 kwietnia 2018

Krok ku Koronie w Mieście Królów

Właściwie to powinienem już być dwa tygodnie "po". Chociaż nie. Jak dobrze sięgnę pamięcią to powinienem być tydzień "po" i mieć na koncie debiut z Kubą. Chociaż nie. W sumie to powinienem biec gdziekolwiek, byle zbliżało mnie to do zejścia poniżej trzech godzin.

Jakiś czas temu napisałbym, że paskudne życie jak zwykle brutalnie weryfikuje mniej i bardziej ambitne plany. Że zeszłoroczny maraton bez pardonu zweryfikował moje ambicje na żyłowanie życiówki. Że właściwie to biegam jeszcze tylko dlatego, że po tylu latach głupio przestać. Właściwie to między ubiegłorocznym półmaratonem w Piotrkowie miałem jeden, diablo ambitny cel - 3,7 kilometra na Business Run'ie. Trochę mało.


sobota, 14 kwietnia 2018

Co?

Soczyste światło chylącego się powoli ku zachodowi słońca odbijało się od białych ścian lokalu, w którym sączyłem New England IPA przerzucając powoli kolejne strony książki geniusza pióra z Meksyku. Knajpa trąciła nieco współczesnym, pretensjonalnym fermentem hipsteryzmu, z tymi wielgachnymi, nagimi żarówkami i otynkowanym murem na światłach, ale z przyjemnością zdecydowałem się na ten lokal bo: dobrze widziałem litery na stronach powieści i wszechobecna, ciepła biel, podkreślona ciemnymi akcentami, znakomicie komponowała się z kolorem piwa, na które miałem dziś ochotę. A warto Wam wiedzieć, że bez wielkiego trudu znajdziecie w dobrych sklepach takie, które wyglądem przypomina sok pomarańczowy, pachnie owocami, smakuje owocami, a nie ma w składzie ani cholernego grama owocu.

wtorek, 3 kwietnia 2018

Dyktando

Jak to jest z Tobą, Czytelniku? Lubisz tak zwany "feedback", czy nie do końca? Opinie innych ludzi Cię zachęcają czy zniechęcają? Potrzebujesz być chwalonym, czy może lepiej Ci robi wbicie szpilki? A kiedy szukasz wsparcia, to rozglądasz się raczej za gotowym rozwiązaniem, czy inspiracją?

Nie należę do ludzi typu "specjalista". Rzekłbym, że w jakimś stopniu uosabiam myśl Wilde'a (którego notabene jeszcze nie miałem okazji czytać, ale cytat znam - jakby na potwierdzenie ;)), że powierzchowność jest najgorszą z wad. To się zmienia, ale wiem, że nigdy nie zmieni się do końca - interesuje mnie dosłownie wszystko. Jeśli coś mi się nie podoba, ale mnie interesuje drążę temat tak długo, aż nauczę się podejścia dzięki któremu zaczynamy się lubić. Kocham eksperymenty, ale jako naukowiec bardziej byłbym efekciarski i elokwentny jak prowadzący "Pogromców mitów", aniżeli dokładny i metodyczny jak jakiś geniusz z CERN.