wtorek, 26 kwietnia 2016

Rewolucje

Dziś dotarły do mnie dwie takie płytki. 


Zgodnie z moim planem uzupełniania dyskografii i kupowania dwóch płyt każdego miesiąca. Pal sześć, że obie to reedycje. Pal sześć, że Zapiski Typa kupiłem za karygodne 17,99 (Piotrek, wybacz). Najważniejsze, że w końcu mam je na nośniku na jaki zasługują. W oryginalnym opakowanku i z prężącym się dumnie na półce grzbietem.

Mes to Mes, klasyka gatunku, każdy kto choć odrobinę siedzi w "branży" wie jaka to jest mocna pozycja. Jednak dla mnie dużo ważniejsza i znacznie ciekawsza jest druga z nich. 

Album ZESPOŁU Jamal (ten charakterystyczny z miliona refrenów głos to głos Mioda!) to longplay równie rewelacyjny, co nigdy nie doceniony. Całkowicie przyćmiony przemielonym na popowy hit singlem "Policeman", uderza zabarwioną ragga'e i dancehall'em hip-hopową energią w najczystszej postaci. Doskonała pozycja do posłuchania na wakacje, rozgrzewająca na początku i refleksyjnie wyciszająca pod koniec, w sam raz na piwko z kolegami pod drzewem, gdzieś na obrzeżach skwierczącego z gorąca osiedla.

Czemu piszę akurat o tej płycie, mającej swoją drogą już 11 lat? 

Bo znam ją od lat dziesięciu. Od dekady! I jest dla mnie czymś w rodzaju muzycznej pocztówki (albo raczej listu) z tamtych czasów.


Taka sytuacja. Jest, dajmy na to, wtorek. Grupka gimnazjalistów (z 3 klasy, więc kozaczących) przychodzi do szkoły na 11, bo doskonale wiedzą, że po egzaminach obecność na czymkolwiek innym niż na wfie nie ma najmniejszego sensu. Mamy hopla na punkcie futbolu (choć Lewandowski z naszych czasów to sobowtór świnki Pepy, a nie topowy piłkarz globu, lansowany na polskiego Beckhama), a wolna duża sala to kąsek nie do odpuszczenia.

Kiedy wchodzimy do szatni, uważamy żeby nie brzęczeć za głośno butelkami Harnasia. Piwo - legenda tamtych czasów - sponsor Widzewa, kosztuje niecałe dwa złote, ma 6 % i jeszcze można wygrać kolejne w promocji kapslowej! 

Po pograniu nikt nie zbiera się do domu, tym bardziej, że jest trochę po 12. Wypalimy po kilka papierosów w drodze na Mieszczańską i władujemy się kumplowi na chatę. Zawsze ma wolną, a mieszka z 200 metrów od szkoły. Idealnie. Podpinamy pady, włączamy PESa, a z głośników leci Tubaka. Pierwszy utwór z Rewolucji.

Ile takich wieczorów było w te wakacje? Do tego jeszcze mecze Mistrzostw Świata w Niemczech, gorąca pizza i upalne wieczory na Stawach. Cudowny czas...

To wszystko dekadę temu. Gdybyś wtedy powiedział mi, że w dniu kiedy odpalę w domu "Rewolucje" na CeDeku mój syn skończy trzy tygodnie, ja od dwóch lat będę mieszkał w swojej chałupce (dziękuję Rodzice!), ostatni mecz na Widzewie zaliczę trzy lata wcześniej, a z tamtych ludzi nie będę miał kontaktu z nikim i może połowa w ogóle poda mi rękę, to powiedziałbym, że to życiorys kogoś innego. 



Ile się pozmieniało, długo by jeszcze wymieniać. Ludzie, widoki z okna, codzienność, pasje, słownictwo, kobieta, której obrazy przyklejam po wewnętrznej stronie powiek. Zdaje się, że wszystko co się zmienić mogło.

I w istocie tak jest. Zostało mi dzisiaj tylko to co niezmienne. Wszelkie nieujarzmione myśli, zajawki, koncepcje, uczucia i cechy charakteru, które nie istnieją w materialnym świecie, więc żadna materialna siła nie może ich kształtować. I jestem pewien, że za następną dekadę będę mógł napisać dokładnie to samo.

Dlatego nadal kocham futbol i czekam na czerwcowe Mistrzostwa we Francji. Wciąż zerkam jak radzi sobie Widzew. Bez ustanku uwielbiam grać w komputerowe symulatory piłki nożnej. Ciągle lubię wysączyć dobre piwko w upalny dzionek i przegryźć to zamówioną pizzą. Moją pasją jest poszlajać się nocą po parkach i konstruktywnie poobijać (choć dziś przy książce niż przy grze komputerowej), zupełnie jak dziesięć lat temu. 

Tym bardziej cieszę się, że doszło mi kilka takich niewidzialnych "haczyków", o które w razie potrzeby mogę się zaczepić. Mam Dominikę, na której mogę polegać jak na nikim, bo sprawdziliśmy się już przy wielu sztormach. Mam Kubusia, którego kocham bardzo, nawet jeśli on jeszcze nie do końca wie, co to za podłużna twarz z czarnymi kłaczorami na głowie się na niego gapi. Mam Rodziców, którzy odnaleźli siebie i dzięki czemu, łatwiej było znaleźć się nam. 

Kilka rewolucji już wybuchło, większość udało się już dawno temu ugasić. Jednak tej zapisanej w słowach i bitach, od Tubaki po Ja mówię daj 2, nie ugasi, całe szczęście, nic.