środa, 28 lutego 2018

Pociąg do nie-banału | Skierniewice - Żyrardów | [WŁÓCZYKIJ #23]

Zima powinna być zimą i kropka. Powinno być zimno na poziomie -10/-15, dużo śniegu i najlepiej jak najwięcej krystalicznie czystego, "mroźnego" słońca. Jeśli się nie da i ma być na plusie, to niech sobie będzie od grudnia do lutego +5 i tyle. To co mamy od kilku lat to jakaś mało śmieszna parodia. Jednego dnia tak, drugiego siak, a trzeciego jeszcze inaczej. W styczniu powietrze pachnie wiosną, a za chwilę dowala mróz, który trzyma przez dobę, po czym odpuszcza. I tak w kółko.

Nie dziwię się, że od paru lat jak startuje fala chorowania to nie oszczędza nikogo. U mnie w rodzinie zaczęło się chyba od Taty, później zaraziła się Mama, następnie Kuba, od Kuby Dominika, a ostatnim bastionem pozostałem ja. Możliwe, że chroniła mnie adrenalina, bo pozostawałem aktywny - jeździłem do pracy rowerem, biegałem, a w robocie sporo się działo. Nie mniej jednak czekałem już z niecierpliwością na dłuższe wolne. Miałem mieć wreszcie sposobność do zrealizowania Włóczykija numer jeden w 2018 roku. Plan minimum zakłada przynajmniej tyle samo wycieczek co rok temu, więc aby go zrealizować muszę robić od lutego do grudnia co najmniej dwa Włóczykije na miesiąc.

Wejście na dworzec w Skierniewicach od strony peronów.

piątek, 23 lutego 2018

Angielskie śniadanie

Mieliśmy się kiedyś spotkać w angielskim pubie. Długo pisaliśmy ze sobą, zazwyczaj wieczorami, niekiedy w te dni kiedy byłem w pracy. Kiedy rozmawialiśmy, gdzieś w głowie słyszałem cudowne śpiewy wyspiarskich kibiców na pełnych po brzegi stadionach i marzyło mi się spotkać z nią po meczu.

Nie będę Wam ściemniał, że jestem ostatnio specjalnie kasiasty. Hajsu styka na bieżące potrzeby, nawet na trochę przyjemnostek, no ale na wycieczkę na wyspy, nawet Ryanair'em - niestety. Pozostało mi dalej skupiać się na mrzonce, albo wziąć sprawy we własne ręce i spróbować czegoś co będzie w zasięgu moich możliwości.

czwartek, 8 lutego 2018

Miłość wrogiem sukcesu

Oczy szkliły jej się kiedy wiatr przenosił zimne wilgotne powietrze tuż nad powierzchnią spracowanej Odry. Rzeka niosła na swoich plecach niezliczone ilości kropel wody i jeszcze więcej ludzkich tęsknych westchnień. Chciała żeby choć jedna łza popłynęła szybko po jej policzku, ale jak na złość żadna nie kwapiła się do zroszenia gładkiej skóry. Była pusta w środku, choć podświadomie czuła, że powinna być wściekła i rozżalona.

Może łatwiej byłoby jej przetrawić to wszystko, gdyby po prostu powiedzieli sobie "do widzenia" i odeszli - każde w swoją stronę. Zamiast tego woleli jednak rozdrapywać świeżą ranę dając sobie setki razy "kolejne, ostatnie szanse". Rozmawiali, tulili się, całowali, kochali, a następnego dnia znów - wrzeszczeli, wściekali i nie rozumieli. W końcu jednemu i drugiemu przestały podpowiadać rozsądek i serce, a zaczął po prostu instynkt samozachowawczy.

Ich związek, zdaje się, zaczynał po prostu zagrażać ich życiu.

Źródło: http://www.1zoom.me/en/wallpaper/496134/z512.9/

niedziela, 4 lutego 2018

Pozory mylą | Kutno | [WŁÓCZYKIJ #22]

Tą wycieczką kończę uzupełnianie zaległych wpisów z 2017 roku, więc rok zakończyłem z liczbą 22 wycieczek na koncie. Muszę przyznać, że zakładałem, że będzie ich przynajmniej dwa razy tyle, a tymczasem... no nie udało się. Nie zmienia to faktu, że jestem zadowolony - coś się we mnie ruszyło, a na tym zależało mi najbardziej. Na spróbowaniu samotnych wędrówek, na odkrywaniu nowych miejsc, na obudzeniu nieco uśpionej ciekawości świata. Pierwsze kroki były dość nieporadne, wiem że dużo bym zmienił w wielu zrobionych wycieczkach, ale liczy się dla mnie sam fakt, że to robię. Reszta ma mniejsze znaczenie.