Jesteś dziś Kimś. Masz wiedzę i umiejętności. Masz doświadczenie dzięki któremu możesz tę wiedzę i umiejętności rozsądnie wykorzystywać. Zdobywasz dzięki temu środki, które pozwalają Ci poszerzać swoje horyzonty. To perpetuum mobile.
Witaj w świecie ludzi sukcesu.
Znam ich wielu, serio. Sam należę do tego grona. Jestem cholernie szczęśliwy, że znalazłem się w tym momencie życia, w którym gros moich najbliższych przestało stanowić grono zakompleksionych przegrywów. Mam dziś od kogo się uczyć, mam kogo obserwować, mam kogo podziwiać. Jeszcze niedawno byłem przekonany, że nie istnieją żadne autorytety. Że nie istnieje nikt, kto imponowałby mi nie jako wyjątkowy specjalista, ale jako całkowita jednostka. Jako Osoba.
Lada dzień miną cztery lata odkąd napisałem jeden z moich najlepszych (i najpopularniejszych) tekstów - "Wsiąkam" (https://mateuszbajas.blogspot.com/2016/06/wsiakam.html). W hemingwayowskiej narracji wybrałem się na Kubę, by sączyć rum i popijać kawę. Dziś? Cóż, to bardzo próżne, ale autentycznie odrobinę martwię się, że kończy mi się zapas Havana Club i myślę, o tym, żeby uzupełnić barek jakimś kolejnym rumem.
Brakowało Ci niegdyś czegoś? Tak bardzo mocno, aż do łez w poduszce i pijackich krzyków w nocnym powietrzu? Myślę o wszystkim - uczuciach, przedmiotach, przeżyciach. Masz, podobną do mojej, obawę, że coś możesz stracić, coś może Cię ominąć? To dopiero destrukcyjna siła - lęk. Ten i każdy inny.
Jesteś dziś tak daleko! Macham do Ciebie z pobliskiego szczytu. Tak, tak zaszliśmy tak wysoko. To dzieje się naprawdę. Dlaczego więc w to nie wierzysz? Nie musisz udowadniać sobie, że na to zasługujesz. Tak po prostu jest. Swoją pracą, swoją inteligencją, swoim urokiem osobistym - zasłużyłaś (zasłużyłeś; jakoś lżej przychodzi mi zwracanie się bezpośrednio do kobiet, pozwolę sobie wytłumaczyć siebie z tego... kiedyś) sobie na te wszystkie przyjemnostki. Na ten status, bo - nie oszukujmy się - to miejsce w którym jesteś dziś nosi wszelkie znamiona statusu. W obrębie klasy średniej, owszem, ale status to status. Waluta niewymienialna.
Jakże można w to wątpić? Sam robiłem tak jeszcze niedawno. Wszystko co mam, wszystko co kocham - zaprzeczyłem temu. Odwróciłem twarz od Słońca, przekonany, że Ciemność też można pokochać. Można, ale z miłością sprawa nie jest tak prosta.
Czym jest ta miłość? Może dziś spróbuję w ten sposób - jest wszystkim tym co możesz wziąć od drugiej osoby. Nie jest tym co chcesz jej dać, ani tym co ona chce dać Tobie. Jest dokładnie tym, co jesteś gotów wziąć samodzielnie. Dlaczego tak? Bo by coś wziąć i zaadaptować musisz popracować, Kwiatuszku. Musisz się zmienić. Rozwinąć. Wzrosnąć.
I tym jest miłość. Moją otwartością. Świadomością faktu, że będziesz czytać ze mnie jak z otwartej księgi. Twoim wysiłkiem i odwagą by poznać mnie, by wyekstrahować to wszystko, co wydaje Ci się warte uwagi i - wreszcie - Twoją pracą, by wzmocnić siebie. Obserwuj moją siłę i podpatruj moje umiejętności. Obserwuj moje błędy i ciesz się cudowną świadomością bezbolesnego nabywania doświadczenia. Dlatego - i tylko dlatego - Ella Eyre mogła zaśpiewać "that we are better off as two".
Chcesz przykładu? Wyobraź sobie, że popijam rum na tarasie. Jest chłodny, sierpniowy wieczór, cudownie kontrastujący z upałem minionego (i kolejnego) dnia. Jestem rozluźniony, szczęśliwy i diabelnie stęskniony do wszystkiego co istnieje, tak jak jestem zawsze, gdy patrzę w rozgwieżdżone niebo. Przychodzisz do mnie i mówisz, że marzysz o tym, by mieć swój las. Tylko Twój, na własność.
Mogę następnego dnia o poranku zacząć starać się o kredyt i kupić Ci kilka hektarów lasu, które ogrodzę i nazwę Twoim imieniem. Mogę też powiedzieć Ci, że mam kilka sadzonek i na oku kawałek ziemi, który świetnie byłoby zagospodarować w jakiś rozsądny sposób.
Które z tych drzew pokochałabyś jakby były Tobą i całym Twoim światem?
Dominika (tylko, proszę, przeczytajcie to szeptem, tak by nie dowiedziała się by o tym tu wspominam) ostatnio poprosiła mnie bym nie mówił przy Kubie, że "ktoś jest brzydki". Cóż, nie do końca mogę się z tym zgodzić. Odrobinę zgadzam, ale nie całkowicie, bo... cóż, sądzę, że tamta persona naprawdę nie jest za specjalnie urodziwa. Oczywiście, że porównuję się do niej (jeśli jest mężczyzną) lub porównuję ją do innych, bardziej odpowiadającym moim gustom. Właściwie to porównuję wszystko i przez cały czas.
Właściwie to utrzymuję się z porównywania, ale to zupełnie inna historia :).
Myślę sobie, że zawsze są jacyś "ładni" i jacyś "brzydcy". To bardzo kwestia gustu, ale właściwie wszystko kwestią gustu jest. Pięknu i jego subiektywności poświęciłem cały poprzedni wpis na tym blogu. Myślę sobie, że w tym tkwi mistrzostwo - w świadomości tego, że absolutnie zawsze jest ktoś kto jest lub przynajmniej może być w czymś lepszy ode mnie. Że zawsze jest grupa ludzi, od których chciałbym wziąć chociaż odrobinę "czegoś" i rzesza ludzi, którzy nie interesują mnie za grosz. Jak bardzo świadomie - nie wiem - jednak cholernie cieszę się, że dzisiaj w moim otoczeniu jest więcej tych z pierwszej grupy.
Łapczywie chwytasz się tego, co pierwsze wpadnie Ci w oko. Ten cholerny oportunizm, o którym sądziłem tak długo, że jest moją domeną! Jakże trudno odróżnić go od intuicji! Właściwie nie da się -szczególnie patrząc przed siebie. Kiedy jest to puste wykorzystywanie okazji, a kiedy umiejętne nastawianie żagla pod wiejący wiatr - to można określić wyłącznie poprzez zerknięcie za siebie. Wystarczy tylko chwila, naprawdę. Oportunista zobaczy za sobą tlące się zgliszcza, skutki pożarów spowodowanych swoimi "dokonaniami". Człowiek z intuicją - jak napisałem wcześniej "Osoba" - zobaczy całą swoją przeszłość. I nawet jeśli jest brzydka, nie odwróci wzroku.
Żeby stać się Kimś trzeba zacząć od miejsca, w którym jest się nikim. Jak bardzo jesteś gotowy stać się bezimiennym? Pozwolisz sobie przeżyć na nowo to wszystko, co spowodowało Twoje cierpienia w przeszłości? Przecież właśnie to określiło kim jesteś dzisiaj! Twardym orzechem do zgryzienia. Silną wolą. Błyskotliwym intelektem. Jesteś dzisiaj, tutaj gdzie jesteś, dzięki wyzwaniom, które rzuciło Ci życie. Nie rezygnuj ze stawiania ich sobie, w dniu gdy decydujesz czy Twoje jutro będzie dobre czy wygodne.
Mamy dla siebie tak wiele sadzonek. I to że widzieliśmy wiele usychających, młodych drzewek, nie oznacza, że powinniśmy przestać sadzić kolejne.
D., P., M., K., J. - dziękuję za Wasze sadzonki. Moje pozostaną zawsze do Waszej dyspozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz