Kolejny z Włóczykijów, które wyczarowałem przy okazji pracy Dominiki. Zauważcie jakie mi się szczęście trafia, że każdy kolejny wypad jest w inne miejsce ;). Tym razem wywiało nas w okolice Czerniewic, czyli pomiędzy Tomaszowem, a Rawą Mazowiecką. Miałem dwie opcje zwiedzania terenu - albo ruszyć w kierunku Spały i Inowłodza, albo pokręcić się po najbliższych miejscowościach z finiszem w Rawie Mazowieckiej. Zdecydowałem się na to drugie rozwiązanie.
wtorek, 30 stycznia 2018
niedziela, 14 stycznia 2018
Trochu historii i trochu przyrody | Wolbórz - Zalew Sulejowski - Podklasztorze | [WŁÓCZYKIJ #19]
Obiecaliśmy sobie z tatą, że skoro zrobiliśmy "Tour de Jeziorsko" to wypadałoby odwiedzić również drugie z dużych jezior województwa. Tym bardziej, że trasa wiodąca z Łodzi, między innymi przez Wolbórz to dla nas "kultówka", czy trzymając się retoryki kolarskiej - klasyk. Dzień zapowiadał się znakomicie, mieliśmy o czym pogadać, więc nie pozostało nic innego jak pędzić przed siebie. Tym bardziej, że szykowałem dla taty małą niespodziankę.
Zaczyna się to wszystko jak w moim pierwszym Włóczykiju - od Starowej Góry, wówczas rozoranej przez prace na krajowej jedynce. Przebiliśmy się z zachodu na wschód po tym marsjańskim gruncie, jaki zazwyczaj tworzy się podczas robót drogowych i pustą drogą, przy akompaniamencie leniwie świecącego słońca zaczęliśmy wędrówkę do celu.
Zaczyna się to wszystko jak w moim pierwszym Włóczykiju - od Starowej Góry, wówczas rozoranej przez prace na krajowej jedynce. Przebiliśmy się z zachodu na wschód po tym marsjańskim gruncie, jaki zazwyczaj tworzy się podczas robót drogowych i pustą drogą, przy akompaniamencie leniwie świecącego słońca zaczęliśmy wędrówkę do celu.
sobota, 13 stycznia 2018
Na uboczu | Parzęczew - Ozorków | [WŁÓCZYKIJ #20]
Trochę żeśmy z tym moim Kochaniem zwiedzili regionu, nie powiem. Obiecałem w Tomaszowie, że to nie ostatnia taka wycieczka i proszę: ani się obejrzałem, a jechaliśmy w pobliże Parzęczewa, żeby moja wybranka mogła upiększyć kilka kobiet, a ja - żebym przy okazji zobaczył kilka naprawdę pięknych miejsc.
Parzęczew. Już sama nazwa brzmi dość... niezachęcająco. Nieopodal takie miejscowości jak Chrząstów, Wytrzyszczki i Ignacew Rozlazły. Ekipa w sam raz na konkurs ortograficzny. Albo na lekcję polskiego dla obcokrajowców. Niech się pomęczą. Ach, byłbym zapomniał - Dominika malowała w Różycach. Też niezbyt łatwo.
Parzęczew. Już sama nazwa brzmi dość... niezachęcająco. Nieopodal takie miejscowości jak Chrząstów, Wytrzyszczki i Ignacew Rozlazły. Ekipa w sam raz na konkurs ortograficzny. Albo na lekcję polskiego dla obcokrajowców. Niech się pomęczą. Ach, byłbym zapomniał - Dominika malowała w Różycach. Też niezbyt łatwo.
Tramwaj linii 46 pełznie po Ozorkowie. |
niedziela, 7 stycznia 2018
Miasto z dzieciństwa | Tomaszów Mazowiecki | [WŁÓCZYKIJ #18]
Wyspowiadam się od razu! Żeby nikt nie krzyczał! Z początku planowałem Włóczykija jako cykl tylko i wyłącznie pieszy. Szybko jednak uznałem, że warto sobie będzie czasem pomóc rowerem. Pociągi i autobusy i autostopy miały być tylko środkiem do realizacji celu. Samochód miał sobie stać na parkingu i nie marudzić.
Przyznam szczerze, że już wcześniej myślałem, czy nie wykorzystać auta - ot, chociażby do wyprawy do Bełchatowa i objechania kopalni. Nie wszędzie w województwie da się dojechać pociągiem, a do autokaru raczej nie wpakuję roweru. Tymczasem odległości ponad 30 kilometrów (a często ponad 100) to już zadanie dla bicykla lub konieczne będzie podzielenie dystansu na kilka dni. To wiąże się z wydatkami i koniecznością zorganizowania kilku dni wolnego. O jedno i drugie w 2017 było mi dość trudno (w 2018 zanosi się, że tylko drugie będzie problemem, ale za to znacznie większym ;)), więc kilka eskapad musiałbym odłożyć na nie-wiadomo-kiedy. Tym bardziej, że Dominika mnie pocisnęła: "Włóczykij autem? To będzie bez sensu.". Skoro tak to sobie odpuszczam.
Przyznam szczerze, że już wcześniej myślałem, czy nie wykorzystać auta - ot, chociażby do wyprawy do Bełchatowa i objechania kopalni. Nie wszędzie w województwie da się dojechać pociągiem, a do autokaru raczej nie wpakuję roweru. Tymczasem odległości ponad 30 kilometrów (a często ponad 100) to już zadanie dla bicykla lub konieczne będzie podzielenie dystansu na kilka dni. To wiąże się z wydatkami i koniecznością zorganizowania kilku dni wolnego. O jedno i drugie w 2017 było mi dość trudno (w 2018 zanosi się, że tylko drugie będzie problemem, ale za to znacznie większym ;)), więc kilka eskapad musiałbym odłożyć na nie-wiadomo-kiedy. Tym bardziej, że Dominika mnie pocisnęła: "Włóczykij autem? To będzie bez sensu.". Skoro tak to sobie odpuszczam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)