Dzień zapowiadał się na pochmurny, ale bez deszczu, a przynajmniej taką informację przedstawiała prognoza pogody. W związku z tym uznaliśmy z dzieciakami, że aktywujemy plan "Wycieczka" i ruszamy w drogę za Wieluń, pod samiusieńką, zachodnią granicę województwa Łódzkiego, aby obejrzeć Bolesławiec. Plan zapowiadał się tym bardziej atrakcyjnie, że pod nazwą miejscowości kryło się słowo klucz, czyli "zamek". Wydawało się, że spędzimy naprawdę przyjemne, majowe popołudnie w męskim gronie, no bo co mogło pójść nie tak?
Ano mogło - tata nie sprawdził prognozy pogody dla miejsca docelowego, a jedynie - dla domu. W związku z tym, że naszą rezydencję dzieli od baszty zamkowej w Bolesławcu dokładnie 87 kilometrów w linii prostej, mogło się tak zdarzyć, że u nas nie popada, a tam - owszem. I dokładnie tak się zdarzyło. I właśnie z tego powodu zapraszam Was na moją relację z deszczowego spaceru po Bolesławcu.
Spoiler alert - mimo deszczu bawiliśmy się świetnie!