piątek, 27 grudnia 2024

Błaszki | Łódzkie od A do Z

Błaszki... jedno z tych miast, w których na sto procent już byłem i w których na sto procent ani razu się nie zatrzymałem. Innymi słowy - miasto tranzytowe. Wydaje mi się, że jeździło się jakoś tędy w czasach "przed S8", kiedy mieliśmy z moim tatą zwyczaj odwiedzania Karkonoszy. I na pewno przejeżdżałem przez Błaszki w drodze do Kalisza lub dalej - w kierunku "za Poznań" (omijając horrendalnie drogą A2).

Tyle. Aż do pewnego grudniowego dnia, kiedy spakowaliśmy się z moim synem do auta i postanowiliśmy spędzić okres poświąteczny na zwiedzaniu. Wędrując szlakiem alfabetu przyszła więc kolej na Błaszki. Przyszła kolej na to, żeby w Błaszkach się wreszcie zatrzymać, przespacerować i ocenić, czy aby nie warto zatrzymać się tu niekiedy, gdy pędzi się z Sieradza w kierunku Kalisza.

Zatrzymaliśmy się więc na parkingu przy dworcu PKS i ruszyliśmy na spacer po tym liczącym niespełna dwa tysiące mieszkańców mieście...

sobota, 16 listopada 2024

Białaczów | Łódzkie od A do Z

Białaczów, Białaczów, Białaczów... ta nazwa brzmiała dla mnie naprawdę znajomo, jeszcze zanim zacząłem planować wycieczkę to tego miasta. Co mogło budzić tak silne skojarzenie? Architektura oczywiście, a konkretnie "Historia Architektury Polski" (w skrócie HAP). Jeden z najbardziej "zakutych" przeze mnie (i nie tylko) przedmiotów na studiach. Bodaj jedyny, który kończył się egzaminem ustnym i którego ćwiczenia wymagały znajomości dziesiątek obiektów w Polsce. Pałac Małachowskich w Białaczowie był jednym z nich.

Żeby zobaczyć go w końcu w rzeczywistości wybrałem się z dzieciakami, mając w planach nie tylko obejrzenie pałacu, ale także - zobaczenie reszty tego niedużego (ok 1 tys. mieszkańców) miasta. Jak się okazało nie tylko architektura była w Białaczowie atrakcją, a młodzi turyści naprawdę docenili urok tego miejsca... 

piątek, 30 sierpnia 2024

Biała Rawska | Łódzkie od A do Z

Biała Rawska spoglądała się na mnie przez kilka dobrych miesięcy. Widziała mnie pędzącego drogą ekspresową S8 z i do biura w Warszawie, które muszę przynajmniej raz w tygodniu odwiedzić. Widziałem drogowskazy prowadzące do tego niedużego miasta i wiedziałem, że któregoś dnia muszę wreszcie zebrać się w sobie, zjechać z utartego szlaku i zwiedzić to bliskie wschodniej ściany województwa miejsce. Po prostu przed pracą to zawsze wstaje się ciężko (i zawsze jedzie się pod górkę), a po pracy marzy się tylko, żeby wreszcie zawitać do domu. 

Koniec końców, na tydzień przed Bożym Narodzeniem, wykorzystałem dość nieuciążliwą pogodę i około ósmej rano jechałem piękną drogą, mijając pokaźne stawy rybne u wlotu do miasta. Czekał mnie trwający około godzinę spacer - w sam raz na rozruszanie się i dotlenienie przed pracą.