Biała Rawska spoglądała się na mnie przez kilka dobrych miesięcy. Widziała mnie pędzącego drogą ekspresową S8 z i do biura w Warszawie, które muszę przynajmniej raz w tygodniu odwiedzić. Widziałem drogowskazy prowadzące do tego niedużego miasta i wiedziałem, że któregoś dnia muszę wreszcie zebrać się w sobie, zjechać z utartego szlaku i zwiedzić to bliskie wschodniej ściany województwa miejsce. Po prostu przed pracą to zawsze wstaje się ciężko (i zawsze jedzie się pod górkę), a po pracy marzy się tylko, żeby wreszcie zawitać do domu.
Koniec końców, na tydzień przed Bożym Narodzeniem, wykorzystałem dość nieuciążliwą pogodę i około ósmej rano jechałem piękną drogą, mijając pokaźne stawy rybne u wlotu do miasta. Czekał mnie trwający około godzinę spacer - w sam raz na rozruszanie się i dotlenienie przed pracą.