Od pewnego czasu panuje u nas moda na murale, to raz, a dwa - spółdzielnie mieszkaniowe w mojej okolicy chętnie oddają wolne ściany dla streetartowych malarzy. Zjawisko, moim zdaniem, jednoznacznie pozytywne, a tym bardziej w mieście o takim charakterze jak Łódź. Dodaje to ciepła, życia ulicom i budynkom, a często malowidło ma do przekazania ciekawą treść.
Zdjęcia niestety nie oddają jakości kolorystycznej tych perełek. Najlepiej wybrać się w słoneczny dzień i obejrzeć je na żywo. Także wskakujcie ze mną na rowery i jedziemy!
Pierwszy przystanek: Podgórna 60 (graffiti widoczne od strony ul. Śmigłego-Rydza). Zdaje się, że postało całkiem niedawno, albo wcześniej nie został przeze mnie zauważony. Mnie ten pejzażyk wyjątkowo urzekł i poprawił humor, kiedy biegnąc pod mroźny wiatr, marzyłem już o cieplejszej pogodzie i wizycie gdziekolwiek nad Bałtykiem. Obrazek może i prosty, ale chwytający za serducho i podnoszący na duchu! No i jest Łódź ;).
Śmigamy dalej Śmigłego i skręcamy w prawo w Przybyszewskiego. Równiuteńką ścieżką pędzi się bez przeszkód, tylko trzeba uważać na zamulonych pieszych przy Tatrzańskiej ;). Przebijamy się dalej i... zamiast gapić się w asfalt podnieśmy wzrok (ul. Morcinka 2, widoczne od Przybyszewskiego)!
Kolejny, przeogromny, mural jest częścią Galerii Urban Forms. Link przeniesie Was na oficjalną stronę projektu, gdzie (pod numerkiem 35) można zobaczyć zdjęcie całości dzieła ekipy: Tone, Sepe, Chazme, Cekas. U mnie tylko partiami:
Mnie najbardziej podobają się tutaj te cienie (swoją drogą zgodne z tym jak pada tam światło w różnych godzinach dnia) i niepokojące sylwetki. Przyznam szczerze, że nie chciałbym mijać tego murala w drodze do pracy. Widzę w nim za dużo smutku i niechęci w tych ciężkich krokach robotników (?).
Dla leniwych - do następnego murala możemy dostać się wracając ul. Tatrzańską, ale ja wolałem dziś przemęczyć Dominikę i pojechać naokoło, Lodową, obok zarzewskiego cmentarza.
Kolejne dzieło możecie kojarzyć z pojawiającego się ostatnio w telewizji spotu (klik). Wieńczy ono elewację Pałacu - Stacjonarnego Hospicjum dla Dzieci (Dąbrowskiego 87), zbudowanego ze środków Fundacji Gajusz. Zważywszy na fakt jaki jest charakter tego miejsca, mural nabiera dodatkowego wydźwięku, tak mi się przynajmniej wydaje. Oceńcie sami.
Dwa kolejne dzieła to graffiti na blokach przy Dąbrowskiego 55/57 i 51. Nie są to malowidła wielkiej skali, nie mają dodatkowych wydźwięków, ale wrzucam je bo są... fajne ;). Kto nie lubi Smerfów? Mysz z serem zresztą też budzi sympatię. Miłe urozmaicenie, nieco ponurej w tamtym miejscu, Dąbrowskiego. Szkoda, że dookoła nabazgrali ełkaesów, ale co poradzić...
Oba powyższe są dziełem tej ekipy.
Ostatni mural (Rzgowska 52) to kolejna odsłona Galerii Urban Forms. Pastelowe szaleństwo, szczególnie rewelacyjnie wygląda, kiedy fragmenty malowidła odbijają się w szybach szarych kamienic przy Rzgowskiej. Mnie styl tego murala przypomina grafikę z "Krecika" ;). Autorem jest tutaj 3TTMAN z Francji.
Zachęcam do szukania takich perełek w swojej okolicy, bo graffiti to nie tylko obrzydliwe bazgroły, ale czasem naprawdę ciekawe dzieła ludzi, którzy mają talent, tylko zamiast na płótnie czy kartonie wolą pobawić się na ścianie ;).
Ach, te łódzkie murale! :) Morski widoczek faktycznie iście wakacyjny i podnoszący na duchu, chociaż szkoda, że wygląda jak doklejony... Za to ten następny przy Morcinka 2 - jak dla mnie dzieło sztuki i wzór do naśladowania (ale nie KOPIOWANIA!!!) kolorystyka spójna z elewacją frontową, tak jakby był tam od zawsze, cudo :)
OdpowiedzUsuńMimo, że nie wszystkie murale są w moim guście (jakoś te smurfy i mysz z serem mnie nie przekonują) to i tak jestem szczerze dumna z wysokiego poziomu łódzkiego street art'u. Mamy się czym pochwalić, oj mamy :D
No ten dwuczęściowy mural zwalił mnie z nóg, kiedy zobaczyłem go pierwszy raz! Jeden z najlepszych w Łodzi, chociaż konkurencja duuuuża!
OdpowiedzUsuń