wtorek, 27 października 2020

Mleko

Październik. Zazwyczaj powietrze o tej porze roku pachnie wilgocią i opadłymi liśćmi. Jest mgliście, cicho i spokojnie, wręcz leniwie. Zakochani przemykają lekkimi krokami po parkach i zieleńcach, biegnąc do cienia, który skryje ich rozgrzewające pocałunki. To trudny miesiąc, zwiastujący nadejście długiej, ostrej albo brudnej zimy.

Ten październik pachnie prochem strzelniczym. Ziemia drży. Ptaki śpią niespokojnie, co chwila wybudzane okrzykami setek ludzi. Choć sezon burzowy już dawno za nami wszędzie widać błyskawice. To trudny miesiąc, zwiastujący nadejście długiej i brudnej walki. Cicho, grzecznie i potulnie już było. Apele, wołania, zachęty do rozmów - wszystko zbyliście, sądząc, że macie monopol na rację. Dziś wołacie, że to niebezpieczne i nietaktowne i poniżej poziomu krytyki, ale dziś nie ma to już żadnego znaczenia. 

Dziś mamy dość. Dziś chcemy przekazać wam tylko jedno - wypierdalać.
Pseudochrześcijański katolicki fundamentalizm sprawia, że chce chce mi się rzygać. Kościół wsadzający swoje brudne buciska i tłuste paluchy w próg moich drzwi prosi się o to, żeby przygnieść je do futryny. Nie wiem jak długo można udawać, że to wszystko odbywa się w imię jakiś wyższych idei, w imię miłości bliźniego i, o zgrozo, w imię Boga. To nie przypadek, że dziś Kościołowi obrywa się najmocniej, chociaż słychać piskliwy lament, że przecież nie mają nic wspólnego z tym wszystkim.

Żyjemy w kraju, którego rząd wypiera istnienie życia seksualnego. Pod płaszczykiem religii ogranicza się lub wręcz zakazuje nauczania o seksie. Tym lepiej dla oprawców im dłużej nieletnie ofiary nie będą zdawały sobie sprawy z tego, co się z nimi dzieje. Znacznie zmniejsza to ryzyko wpadki, jeśli dziecko nie wie, w którym miejscu jego granice są przekraczane. Tajemnicą poliszynela jest która z grup... nie wiem - społecznych? zawodowych? - jest największym beneficjentem "korzyści" płynących z pedofilii. To ta sama grupa, która w szkołach jest pierwsza do nauczania o życiu w rodzinie.

Nie macie, kurwa, pojęcia o życiu w rodzinie, więc czego chcecie nas uczyć? Jak poradzić sobie z chorym na zapalenie płuc niemowlęciem? Jak opowiadać trzylatkowi o śmierci? Jak poradzić sobie z napadami lęku u czterolatka, którego wyobraźnia to pędząca z zawrotną prędkością lokomotywa? Jak zapobiec samobójstwom (i próbom samobójczym) u nastolatków?

Swoją drogą - samobójstwa. Rocznie, w naszym kraju, odnotowuje się od 4,5 do 5,5 tysięcy przypadków odebrania sobie życia. Najgroźniejszy wirus w historii zabrał dotychczas w Polsce 4,5 tysiąca istnień. Zakładając oczywiście, że KAŻDA osoba będąca nosicielem tego koronawirusa zmarła tylko z jego powodu. Tak nie jest i to też nie jest jakaś wielka tajemnica.

Co dzisiejszy rząd ma do zaoferowania dzieciom? Jakie ma systemowe rozwiązania walki z niedożywieniem? Jak radzi sobie z nadwagą u najmłodszych? Czym chroni małych chłopców i dziewczynki przed uderzeniami pięści ich ojców i matek? Jak zapobiega alkoholizmowi? U ilu nastolatków wykrywa i pomaga wyleczyć depresję? Ilu samobójstwom zapobiegł swoimi działaniami polski rząd w 2020 roku?

I wy, obleśni hipokryci, próbujecie wmówić komukolwiek, że interesuje was ludzkie życie? Że wasze działania wynikają z troski o dzieci, o ich życie i zdrowie? W chwili kiedy płód staje się noworodkiem, wychodzicie z sali. Separujecie matki od wrzeszczących, cierpiących i przez to już straumatyzowanych niemowląt. Ponoć matka i dziecko to nierozerwalny byt, instytucja najświętsza ze świętych.

Kobiety to dla was worki na płody. Maszynki do rodzenia. I najlepiej jakby rodziły synów.

Przypominam sobie przynajmniej jednego skarlałego mizogina, więc w tym też nie jesteś pierwszy, złodzieju Księżyca. Nie jesteś pierwszy i nigdy nie będziesz. Przez całe swoje życie nie zrobiłeś nic wielkiego. Nie zrobiłeś nic co mogłoby uczynić cię zapamiętanym. Tamten umarł jak tchórz, zaszyty głęboko w bunkrze. Przez ani jedną minutę swojego życia nie miał w sobie nawet grama odwagi. Ty też jej nie masz. 

Kobieta to siła, wobec której mężczyzna musi wznieść się na wyżyny. Zostawić daleko za sobą swoją małostkowość i zebrać w sobie wszystkie dostępne pokłady odwagi. Błysk w oku Kobiety szybko przypomni Ci, że z jakiegoś powodu potrafi czytać w Twoich myślach. Uświadomisz sobie, że to istota czująca dużo dalej i dużo głębiej, niżbyś sobie tego życzył. Ustępująca sile mięśni, ale tak nieustępliwa i tak silna duchem, że zmusza Cię do spotkania oko w oko ze swoim strachem. Tchórze z czasem znienawidzą tę czerń zaglądającą im w oczy. Znienawidzą Kobiety, choć to nie one są źródłem tego strachu. Jego źródłem jesteś Ty sam.

Nienawidź siebie tak długo, aż spłoniesz.

Panuje pandemia, podobno. Podają nam cyfry, które podobno coś znaczą. Cyfry, które bez kontekstu nie mają znaczenia, są tylko pisemnym wyrazem jakiejś abstrakcyjnej wartości. Jednak, wraz z historią, którą próbują opowiadać, sprawiają, że zaczynasz czuć niepokój. Boisz się - o swoje zdrowie, o zdrowie najbliższych. Wystraszony zgodzisz się na więcej. Pomyśl o tym zakładając maseczkę na pustej ulicy. Pomyśl, że dziś ktoś decyduje o Twoim prawie do oddychania świeżym powietrzem.

Bo te błyskawice, to "jebać PiS" i to "wypierdalać" są o prawie właśnie. O wolnym wyborze. O możliwości. Możesz mieć szczęście, by nigdy nie stawać przed takim wyborem. Możesz go mieć i nie wybrać aborcji. Możesz też się na nią zdecydować, chcąc oszczędzić fizycznego i psychicznego cierpienia sobie i istnieniu, które nosisz w sobie. Ale nie możesz nie mieć wyboru. Wolę, wybór gwarantuje Ci nie tylko Konstytucja. Gwarantuje Ci ją Bóg i - jeśli istnieje - On oceni Twoją decyzję.

Wychowani na tej pierdolonej martyrologii. W umiłowaniu cierpienia, które ponoć przynosi tylko dobre, które przynosi zbawienie. Nie ma "dobrego" cierpienia. Jest dobry wysiłek, jest dobry trud, są uwznioślające wyzwania. Ale cierpienie? Jest puste. Wie o tym każdy, kto nie mógł zasnąć latem, o świcie. Każdy, kto w styczniu modlił się o pierwszy promień słońca. Przyduszony do poduszki lękiem czy bólem nie czuł ani grama miłości. Chciał tylko być. I żeby to wszystko wreszcie się skończyło.

Dziś też chcę tylko być. Chcę żeby to się skończyło. Dlatego musicie wypierdalać. Bo tak długo jak jesteście, to się nie skończy. Dość spowodowaliście krzywd. Dość potwarzy, odmawiania ludziom człowieczeństwa, a Kobietom głosu. W imię Boga bawicie się w bogów. Mam dość waszego powtarzania "lewacki", tym bardziej, że im dłużej spoglądam w prawo, tym bardziej widzę "prawiczki". 

Mam dość. Czas na osiem gwiazdek już minął. Mleko się rozlało. Skończyła się kultura i przebieranie w środkach. Jebać PiS. Oddajcie kobietom ich prawa. Oddajcie obywatelom ich kraj. Przestańcie dzielić, bo to Naród, który potrafi się jednoczyć jak żaden. Wasz czas minął. Wypierdalać.

PS Mam szczęście żyć u boku wspaniałej Kobiety. Pięknej, inteligentnej, nieziemsko przenikliwej. Utalentowanej artystki, jednej z najlepszych w swoim fachu, spełniającej marzenie wielu - żyjącej ze swojej największej pasji. Imponująco cierpliwej i otwartej mamy dwóch cudownie rozwijających się chłopców. Ma wszelkie powody by nienawidzić mnie i wszystko co ze mną związane. Udowodniła mi, że nie ma podziałów, których nie da się znieść. Nie ma granic, których nie da się przekroczyć, by mogło zapanować dobro, a miłość mogłaby kwitnąć. 

Zabrać jej głos, to jak zabrać białego orła z Godła, jak rzucić Ziemię skąd nasz Ród, jak nie pomyśleć, chociaż przez chwilę, "Wiwat!" trzeciego maja. Bez niej, bez Kobiet nie ma czerwieni, jest tylko biel. Pusta oślepiająca biel.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz